Na wielu rynkach znajdujemy się obecnie w bardzo ważnych momentach, gdyż testujemy istotne poziomy. Cały czas jednym z kluczowych instrumentów pozostaje ropa, która ostatnio znowu niebezpiecznie podrożała. Ważą się losy dalszych ruchów na eurodolarze. Złoty pozostaje mocny, jednak powoli dochodzi do granicy możliwości.
Tabela. Maksima i minima głównych walut w PLN. Zakres: 23.05.2022 – 27.05.2022.
Wykres kursu ropy WTI do dolara, interwał 1-dzienny
Analiza techniczna z dnia 27.05.2022
Rynek walutowy cały czas pozostaje pod presją działań banków centralnych, które wyraźnie rewidują swoje podejście do walki z inflacją. Dynamika cen w tym roku stała się kluczowym czynnikiem i nie da się ukryć, że jest tak między innymi ze względu na cenę ropy naftowej. Jeszcze w listopadzie zeszłego roku baryłka czarnego złota oscylowała przy poziomach 60 dolarów (dla amerykańskiej odmiany), potem jednak obserwowaliśmy mozolny rajd w górę, by wreszcie przekroczyć cenę 90 dolarów. Później wszystko się zmieniło za sprawą rosyjskiej agresji na Ukrainę i kontrakty poszybowały w górę. Po pierwsze rynek węglowodorów fundamentalnie nie lubi wojen, zwłaszcza gdy stroną w konflikcie jest jeden z największych graczy, a po drugie groźba nakładania kolejnych sankcji zrobiła swoje. Panika wyśrubowała kurs do poziomu 130 $, po czym zaczęto próbować szukać nowych punktów równowagi. Długi czas wyglądało na to, że cena za baryłkę będzie oscylować między 92$ a 115$. Ostatnie godziny przyniosły jednak tak dynamiczny atak na górne ograniczenie tego przedziału, że na inwestorów znów padł strach, jakie to może mieć przełożenie na inflację. Ostatecznie niedźwiedzie były w stanie wybronić ten opór, choć nie wiadomo na jak długo. Sam fakt, że powyżej poziomu 110$ bykom udało się wygenerować tak istotny ruch, może budzić niepokój.
Ocena zagrożeń inflacyjnych wpływa, w tym momencie praktycznie na każdą walutę świata. Nie inaczej jest z dwiema najważniejszymi, czyli euro i dolarem. W ostatnim czasie wydawało się, że dotarliśmy do punktu przegięcia. Był moment, w którym coraz więcej analityków szukało daty osiągnięcia parytetu, jednak w okolicach maja ruch ku niemu udało się powstrzymać. Zebrały się na to dwa solidne argumenty. Z jednej strony mieliśmy pewne wyczerpanie się paliwa dla dolara i retoryka FEDu prawdopodobnie została całkowicie zdyskontowana. Po drugie po wielu miesiącach totalnej bierności i wręcz karygodnego odwracania wzroku od problemu cen, coś nagle zaczęło się zmieniać w podejściu EBC. Ostatnie dwa tygodnie to festiwal przecieków, domysłów, rozważań na temat, kiedy stopy procentowe w Europie wyjdą z ujemnych poziomów. Ostatecznie udało się zawiązać lokalne minimum przy 1,035$ i chwilę później rozpocząć marsz w górę. I w ten sposób dochodzimy do ostatnich dni maja i pułapu 1,075$. Jest on o tyle istotny, że to pierwszy moment, w którym ten ruch może się zatrzymać – patrz wsparcie pod koniec kwietnia. Technicznie nie jest to opór nie do pokonania, jednak może być pierwszym pretekstem do zmiany sentymentu. Jeśli nie będziemy w stanie wyjść wyżej, temat parytetu może szybko powrócić na rynki.
Złoty w ostatnim czasie trochę napędzany słabością dolara złapał wiatr w żagle i choć euro pozostaje relatywnie mocne, to i tak przegrywa w starciu z PLN. Po tym, jak pod koniec kwietnia doszło do wystrzału w górę, kurs doszedł do pułapu 4,70 zł. Później mieliśmy gorący okres z podwyższoną zmiennością, ostatecznie jednak wraz z wyciszaniem wolatywności, złoty powoli nabierał coraz więcej mocy. Ostatecznie już pod koniec zeszłego tygodnia udało się przeciąć długoterminową średnią kroczącą, co dało impuls do akceleracji umocnienia. Ostatecznie udało się wyjść poniżej kwietniowej konsolidacji, co może być dobrym sygnałem dla naszej waluty. Może, jednak nie musi. Nie brakuje głosów, że fundamenty nie pozwolą nam zbyt nisko zejść na wykresie, przynajmniej do momentu zakończenia wojny za naszą wschodnią granicą. Technicznie jednak pokonanie poziomu 4,595 zł daje pretekst do kolejnej fali spadkowej. Nawet jeżeli początek przyszłego tygodnia przyniesie osłabienie złotego, nie zmieni to technicznego sentymentu, tak długo, jak długo nie uda się wyjść ponad 4,615 zł.
Coraz ciekawiej prezentuje się wykres względem franka szwajcarskiego. Widzimy na nim, że choć ruch odbywa się falowo, to jednak konsekwentnie schodzimy w dół. Co więcej, kolejne korekty są coraz płytsze, co pozwala sądzić, że ruch może jeszcze nabrać dynamiki. Z drugiej strony przedział, w którym się obecnie znajdujemy, jest technicznie mocno istotny, zwłaszcza jego dolne ograniczenie przy 4,45 zł. Na przełomie roku był to bardzo ważny opór, z którym frank długo nie mógł sobie poradzić. Ostatecznie była potrzebna wojna w Europie, by go pokonać, co może sugerować, że zejście poniżej jego też może wymagać wsparcia fundamentów. Z drugiej strony również przy próbie wyjścia górą z obecnego kanału pojawi się wiele istotnych poziomów do przezwyciężenia. Naturalnie w takiej sytuacji podświadomość podpowiada szukania jakiejś dłuższej konsolidacji, jednak doświadczenie sugeruje, że gdy i popyt i podaż są aż tak silne, to przegrany przeważnie widowiskowo kapituluje. Warto pamiętać, że lipiec i sierpień z reguły są spokojnymi miesiącami, więc jeśli coś ważnego miałoby się wydarzyć, nastąpi to w nadchodzących tygodniach.
Maklumat dan penerbitan adalah tidak dimaksudkan untuk menjadi, dan tidak membentuk, nasihat untuk kewangan, pelaburan, perdagangan dan jenis-jenis lain atau cadangan yang dibekalkan atau disahkan oleh TradingView. Baca dengan lebih lanjut di Terma Penggunaan.